Po zdanym egzaminie na stopień sternika jachtowego wszyscy są zadowoleni z sukcesu. "Hura! Udało się!" - to pierwsze, co myślimy. Po odebraniu patentu będziemy mogli wsiąść na jacht i sami go poprowadzić.
Statystyki pokazują, że większość kapitanów prowadziła swój pierwszy rejs morski kilka lat po zdobyciu uprawnień. Dlaczego? Przyczyna prawie zawsze była ta sama. Nie byli pewni, czy sobie poradzą. Woleli wcześniej popływać z innymi, zdobyć doświadczenie, pełnić funkcje oficerskie pod okiem bardziej doświadczonych żeglarzy.
Wiedza potrzebna do bezpiecznego prowadzenia jachtów, składa się z kilku elementów:
- wiedzy teoretycznej (umiejętność nawigacji, znajomość przepisów itp.)
- umiejętności manewrowania jachtem (zarówno pod żaglami, jak i na silniku, w porcie)
- umiejętności kierowania załogą
Wiedzę teoretyczną można przyswoić na lądzie, nie wchodząc na jacht. Najistotniejszą gałęzią wiedzy jest nawigacja. Jest to znacznie łatwiejsze na jachtach wyposażonych w elektroniczne pomoce nawigacyjne takie, jak GPS, mapy elektroniczne itp.. Trzeba jednak pamiętać, że takie urządzenia mogą się zepsuć. Wypływając w rejs trzeba być przygotowanym do prowadzenia klasycznej nawigacji. Ucząc się, warto skorzystać z pomocy bardziej doświadczonych, osób które wiedzę teoretyczną sprawdzili w praktyce. Dużo informacji można znaleźć w literaturze, jednak większość publikacji ma zakres znacznie szerszy niż to, co znają nawet doświadczeni żeglarze. Ciężko jest z pośród nadmiaru informacji wybrać to, co naprawdę istotne.
Jeżeli wcześniej ćwiczyliśmy manewry jachtem podobnym do tego, na którym chcemy prowadzić rejs, to sami najlepiej wiemy, co potrafimy. Jeżeli uważamy, że sobie poradzimy, to najprawdopodobniej tak jest. Mogło się zdarzyć, że byliśmy uczeni na innym typie jachtu (większym lub mniejszym, cięższym lub lżejszym). Jeżeli nie jesteśmy pewni, czy sobie poradzimy, to warto trochę poćwiczyć zanim weźmiemy na siebie odpowiedzialność za załogę i jacht.
Umiejętność wykonywania manewrów to nie wszystko. Równie istotnym jest umiejętność kierowania załogą. Na kursach cała załoga jachtu poznaje manewry razem z nami. Każda osoba z załogi potrafi przewidzieć, nasz kolejny ruch. Na rejsach wygląda to nieco inaczej. Aby załoga z nami współpracowała, musimy jej dokładnie wyjaśnić, czego oczekujemy od poszczególnych osób. Najlepiej, jeżeli znamy pozostałych uczestników rejsu, dużo z nimi pływaliśmy i i dobrze wiemy, czego możemy się po nich spodziewać.
Jeżeli uważamy, że sobie poradzimy, to możemy zebrać załogę i wyczarterować jacht. Wiedząc, jakim jachtem dysponujemy oraz kto będzie z nami pływał, możemy ustalić wstępny plan rejsu. Jeżeli ma to być nasz pierwszy samodzielnie prowadzony rejs, to nie należy ustalać ambitnej trasy. Najlepiej trasę zaplanować w taki sposób, aby również w przypadku pogorszenia pogody być w stanie dopłynąć do portu w którym mamy oddać jacht. Bezpieczniej jest intensywnie żeglować przez pierwszych kilka dni, aby mieć zapas czasu na powrót.
Przygotowując się do rejsu, nie należy brać na siebie odpowiedzialności za wszystko. Przyjęło się wyznaczać wśród załogi osoby odpowiedzialne za nawigację, zaopatrzenie i sprawy techniczne (tzw. pierwszy, drugi i trzeci oficer). Każdemu oficerowi są przydzielane osoby do pomocy, tworząc podział na wachty. To od kapitanów zależy, w jakim stopniu chcą korzystać z tego sposobu organizacji pracy.
Rejsy rozpoczynają się od przejęcia jachtu. Kilka lat temu na tym etapie sprawdzane było wszystko, co dało się policzyć. Ilość widelców, noży, śrubokrętów płaskich, gwiazdkowych itp. Pod koniec rejsu sprawdzane było, czy wszystko się zgadza, czy nie zbiliśmy szklanki... Dzisiaj sytuacja się zmieniła. Podczas przejmowania jachtu informowani jesteśmy o tym, na co musimy zwrócić uwagę, do którego zbiornika nalać paliwa i do którego wody pitnej.
Przejmując jacht należy sprawdzić to, od czego będzie zależało nasze bezpieczeństwo:
- Czy ściągacze przy olinowaniu stałym są zabezpieczone przed luzowaniem?
- Czy zawleczki zabezpieczające wanty przed odczepieniem się od pokładu nie są porozginane (czy nie ma ryzyka, że wypadną)?
- Gdzie są szelki umożliwiające przypięcie się do jachtu podczas żeglugi w gorszych warunkach?
- Czy działają światła nawigacyjne, czy akumulatory są naładowane oraz jak często należy je ładować? itp.
Po przejęciu jachtu, wniesieniu bagaży i artykułów spożywczych na pokład można wypływać. Ale czy na pewno? Czy po wypłynięciu nie okaże się, że torby z ubraniami pospadały na podłogę, szklanki spadły ze stołu itp.? To, co spadnie na podłogę będzie miało wpływ na bezpieczeństwo osób próbujących poruszać się na jachcie, a za bezpieczeństwo odpowiada kapitan. Czy załoga nie będzie głodna? Od tego, zależy sprawność załogi oraz odporność na chorobę morską. Jeżeli zaplanujemy wyjście z portu przed obiadem, to może okazać się, że nie ma osoby, która chętnie go przygotuje, a przy cięższych warunkach będzie mało osób, które chętnie go zjedzą. Może lepiej poczekać jeszcze chwilę z wypłynięciem?
Po zjedzeniu obiadu i posprzątaniu pod pokładem, po sprawdzeniu aktualnej prognozy pogody oraz aktualnych warunków atmosferycznych na wyjściu z portu, szykujemy jacht do wypłynięcia. Zanim uruchomimy silnik, wyjaśniamy załodze, jak będzie wyglądał manewr odejścia od nabrzeża.
Przed oddaniem cum zastanawiamy się, co zrobimy, jeżeli zgaśnie silnik, co jeżeli wiatr zmieni kierunek... Zawsze powinniśmy być przygotowani na niespodziewaną sytuację. Jeżeli coś pójdzie nie tak, to musimy działać szybko. W takiej sytuacji nie ma czasu na tłumaczenie załodze, co będzie się działo. Na przykład zarządzenie nr 12 Dyrektora Urzędu Morskiego w Gdyni z dnia 14 czerwca 2005r. mówi, że statek wchodzący lub wychodzący z portu powinien mieć kotwice gotowe do rzucenia. Zabezpiecza to statek przed wpadnięciem na mieliznę w przypadku awarii silników.
Oddajemy cumy, mamy przemyślany manewr awaryjny, ale liczymy na to, że wszystko przebiegnie z zgodnie z naszym planem. Wypływamy z portu, stawiamy żagle, gasimy silnik. Jeżeli ustaliliśmy podział na wachty, to odpowiednie osoby prowadzą jacht, zaś inni mogą odpocząć.
Załoga ma wyznaczone godziny wachty i odpoczynku, ale kapitan pełni swoją funkcję cały czas (24 godziny na dobę) musimy być pewni, że nie ma ryzyka zderzenia z innym statkiem lub wpłynięcia na mieliznę. Przez całą dobę musimy analizować zmieniającą się pogodę i w rzie potrzeby zadecydować o dopasowaniu powierzchni żagla do pogody, jakiej się spodziewamy. Oznacza to, że jeżeli poszliśmy spać, to na pokładzie muszą pozostać osoby, które wiedzą, w jakiej sytuacji mają nas obudzić. Musi to nastąpić na tyle wcześnie, abyśmy mieli czas na zorientowanie się w sytuacji, podjęcie decyzji i wykonanie odpowiedniego manewru.
Ustępując drogi innemu statkowi, należy to zrobić w sposób jednoznaczny i łatwo zauważalny na radarze innych statków. Jeżeli nie mamy pierwszeństwa, to musi to nastąpić zanim kapitan innego statku uzna on, że nie ustępujemy mu drogi i rozpocznie swój manewr omijania. Należy przy tym uwzględnić to, że duże statki potrzebują przynajmniej kilkaset metrów aby zmienić swój kurs i mają bardzo duży promień skrętu. Wynika z tego, że manewr ustępowania dużym statkom (np. tankowcom płynącym po torze wodnym lub na środku morza) musimy rozpocząć ponad 30 minut przed potencjalną kolizją.
Jako kapitan, musimy wiedzieć, kiedy zbliżamy się do toru wodnego, nawet, jeżeli w danym momencie nie ma w okolicy dużych statków. Zgodnie z obowiązującymi przepisami, należy tak dalece, jak to jest możliwe, unikać przecinania torów wodnych, a jeżeli musimy to uczynić, to powinniśmy przecinać je idąc kursem najbardziej, jak to jest możliwie, zbliżonym do kąta prostego w stosunku do kierunku ruchu na torze.
Niebezpieczne sytuacje na morzu zdarzają się w przypadku zbytniego zbliżenia się do lądu lub innej jednostki pływającej. Jeżeli zapewnimy wystarczającą ilość wolnej wody dookoła jachtu i będziemy postępować zgodnie z zasadami dobrej praktyki żeglarskiej to rejs będzie bezpieczny.
Jeżeli nie jesteśmy pewni, czy możemy wziąć odpowiedzialność za załogę i samodzielnie poprowadzić rejs, to możemy poprosić o udział w rejsie osoby bardziej doświadczone lub instruktora żeglarstwa. Pomocnym będzie udział tej osoby w charakterze członka załogi. Obecność kogoś, kto poprawi nasze błędy zwiększy bezpieczeństwo rejsu oraz pomoże nam zdobyć cenne doświadczenie.
Artur Sykson